O nauce mówienia słów kilka…

Napisała do mnie pewna mama :
 
… proszę mi podpowiedzieć co mogę zrobić dla mojego syna, który ma obecnie 6 lat, niestety nie mówi – jedynie pierwszą sylabę niektórych prostych wyrazów. Powoli tracę nadzieję …
 
Przede wszystkim, niech Pani nie traci nadziei!
Nadzieja motywuje nas do działania, a działanie rozciągnięte na lata  przynosi EFEKTY. Nie wiemy też, jaki potencjał kryje się w dziecku. Lepiej więc tego potencjału nie zaprzepaszczać “odpuszczając” sobie.
 
W wieku 6-ciu lat mój Marcin wypowiadał tylko pojedyncze słowa, ale rozwój mowy cały czas postępował. Teraz ma prawie 18 lat, a mowa nadal się rozwija. Nie można z nim jeszcze przeprowadzić dialogu, ale widać wyraźnie, że z roku na rok potrafi powiedzieć i poskładać sensownie coraz więcej słów.
 
Tak więc jak widać, na rozwój mowy nigdy nie jest za późno.
 
Co do programów, to trudno mi doradzać, bo Marcin korzystał tylko z tego, co ja mu zrobiłem. Chodziło o to, że on nie rozumiał mowy. Z wypowiadaniem słów nie było najgorzej, tylko, że w tym co mówił nie było za wiele sensu. Mówił jak magnetofon (tzw. “echolalie”)
 
Ponieważ mowy nie rozumiał, skupialiśmy się przede wszystkim na ćwiczeniu rozumienia (mowa bierna).
 
Wiedziałem, w jaki sposób Marcin korzysta z komputera (komputer służył mu tylko i wyłącznie do stymulacji), dlatego też nie chciałem inwestować pieniędzy w drogie programy do nauki mówienia, z których prawdopodobnie i tak by niczego się nie nauczył. W tamtych czasach (ok. 2002r.) dość znany był program “Mówiące obrazki” (około 2 tys. zł). Wolałem samodzielnie zrobić mu coś, co byłoby dobrze dopasowane do jego potrzeb.
 
Ja bym nie szedł tylko i wyłącznie w stronę komputera. Człowieka nic nie zastąpi.
 
Jeżeli dziecko rozumie, a nie mówi, to może należałoby sprawdzić, czy przypadkiem aparat mowy nie jest źle wykształcony (np. krtań). Przydałaby się wizyta u foniatry albo laryngologa. A może nie słyszy albo źle słyszy (wizyta u foniatry)?
 
Poza tym – ćwiczenia, ćwiczenia i jeszcze raz ćwiczenia.
 
Nie dawać nic za darmo. Dawać za chociażby próbę wypowiedzenia słowa.

Przykład – pokazuje pani cukierek. Dziecko wyciąga rękę. Pani cofa rękę i mówi “CUKIEREK”.

I tak wielokrotnie, aż dziecko podejmie próbę wypowiedzenia tego słowa (chociażby prawidłowo ułoży usta).

Dopiero wtedy daje Pani cukierek. I tak ze wszystkim. Nawet z jedzeniem (oczywiście bez przesady, bo można dziecko zagłodzić 😉 ) W końcu dziecko zrozumie, że mówić się po prostu opłaci. My tak robiliśmy, a właściwie to cały czas tak robimy.

Cały czas trzeba go “bombardować” mową. Zakłada Pani dziecku np. piżamę – pokazuje Pani najpierw piżamę i mówi (parokrotnie) “piżama”. “Ubieramy piżamę”. Niech słyszy, a najlepiej niech jeszcze stara się powtórzyć. I tak ze wszystkim. Cały czas trzeba komentować to co się wokół niego dzieje.
 
Ale należy to robić bardzo prostym językiem !!!
 
Przykład. Nie mówimy:
 
“Zobacz, jaka piękna pogoda. Zobacz, jakie piękne niebo, a słoneczko jak ładnie świeci. Zobacz, jakie piękne chmurki, o tam, wysoko…”
 
To za dużo, za długo i zbyt wiele ozdobników. Pokazujemy palcem niebo i mówimy:
 
Ładna pogoda. Niebo. Słońce. Chmury.”
 
Na początek tyle wystarczy. Należy używać jak najprostszych słów, mówić jednoznacznie i krótko. Nie używać synonimów ani zdrobnień – nie mówimy “ładne, piękne, śliczne, cudowne itp…” Trzeba się zdecydować na jedno słowo (najlepiej “ładne”) i cały czas go używać. Podobnie nie mówimy raz “chlebek” a innym razem “chleb”, a jeszcze innym razem “chlebuś”. Zawsze mówimy “chleb”. Trzeba dziecku ułatwić zrozumienie.
 
Bez gadulstwa – jasny, prosty, jednoznaczny przekaz.
 
Podobnie jasne, proste i jednoznaczne powinny być polecenia – np. mówimy “Chodź do mnie!”,
nie mówimy – “Chodź do mamusi”, “Chodź tutaj”, “Chodź do mnie syneczku” itp…

Na komplikowanie przyjdzie czas później.

Jeżeli dziecko radzi sobie z naśladownictwem, to znaczy wykonuje polecenia zapoczątkowane przez zwrot “Zrób tak!”, to może Pani spróbować czegoś takiego:

– wydaje Pani polecenie “zrób tak” i wypowiada głoskę “aaaaaa”
– dziecko wypowiada “aaaaa’
– daje Pani nagrodę (np malutki okruszek czekolady) i powtarza ćwiczenie z tą samą lub inną głoską.

W miarę postępów ćwiczone dźwięki stają się coraz bardziej skomplikowane, aż dojdziemy do słów.

To jest praca na całe miesiące (a właściwie na lata…)

Ale jeśli dziecko nie rozumie mowy, to nie skupiałbym się na ćwiczeniu mówienia, ale na ćwiczeniu ROZUMIENIA – czyli tzw. “mowa bierna”.

O tym, jak ćwiczyliśmy mowę bierną można przeczytać tutaj – https://autyzmsoft.pl/kolory i tutaj – rozwijanie mowy biernej.

Może Ci się również spodoba

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *