Więcej różnic czy podobieństw? Życie z autystą a życie z normalnym dzieckiem.

Cześć! Trochę mnie tu nie było. Rozpoczął się rok akademicki, w związku z tym ilość wolnego czasu drastycznie zmalała. Musiałam podjąć dodatkowo kilka ważnych decyzji i… tak jakoś zleciało. Na szczęście już się ogarnęłam (chyba :D) i wracam do pisania.

Młody ostatnio postanowił chyba pójść w ślady polityków i postawił na rozwijanie swoich umiejętności oratorskich. Nadaje za dziesięciu. Codzienne ćwiczenia z czytania przynoszą efekty, a my z jednej strony się cieszymy, z drugiej zaaplikowaliśmy sobie strzał w kolano – Młodego nie da się teraz przegadać. Ostatnio zaczął wymyślać, dokąd mnie zabierze. Tym samym grafik podróżniczy do grudnia mam już zapełniony wyjazdami do babci 😉 Szkoda, że skubaniec nie zapytał mnie nawet o zdanie. Jedzie z Gosią i koniec, kropka 😀 Co chwila prosi mnie też o włączanie jego dwóch ulubionych piosenek, do których biega, śpiewa i tańczy. Wesoły mamy ten październik, nie ma co.


W ostatnim (dość odległym czasowo) poście wspomniałam o różnicach pomiędzy mieszkaniem pod jednym dachem z autystą a życiem z normalnym dzieckiem. Dzisiaj chcę o tym krótko opowiedzieć.

Nie da się ukryć, takich różnic jest mnóstwo. Mniej więcej do momentu, w którym w podstawówce zaczęłam odwiedzać domy koleżanek, nie zdawałam sobie z nich zupełnie sprawy. Jako dziecko nie ma się porównania, z czasem dopiero zaczyna się zauważać to, co dzieli i co łączy. Co najbardziej mnie zdziwiło i jakie podstawowe różnice wskazałabym, porównując życie z Marcinem do życia moich znajomych?

  • Wieczny hałas – czasem czuję się tak, jakbym mieszkała gdzieś na południu Włoch. Tylko słońce coś nie grzeje, do morza daleko, a i pizza nie jest taka wspaniała, jak tam (to tylko podejrzenia, bo we Włoszech nie byłam, ale o tym za chwilę). W sumie to z Włochami moja rodzina ma tylko jedną rzecz wspólną: jest głośna. Naprawdę głośna. Niczym stereotypowa, włoska familia. Marcin w kółko biega i coś do każdego z nas mówi, w tle leci włączony telewizor (pilnowanie, żeby był wyłączony, przypomina ostatnio walkę z wiatrakami), poza tym każdy z nas próbuje się zająć swoimi sprawami. Czasem mam wrażenie, że po zajęciach na uczelni nie wracam do domu, tylko siadam przy autostradzie albo idę na dyskotekę. Naprawdę.
  • Wakacje – do teraz jest to dla mnie sprawa nieodgadniona. Wcześniej nie byłam jakoś specjalnie zdziwiona faktem, że zimą nigdy nie byłam w górach. Widocznie zimą nie ma w górach nic ciekawego, skoro moi rodzice nigdy tam z nami nie pojechali… Dopiero kilka lat temu uświadomili mnie, że nauka jazdy na nartach/ wspinanie się + Marcin to nie jest dobrze połączenie. No a ile można spacerować po Krupówkach? Poza tym, nigdy nie byliśmy z Marcinem za granicą. O wycieczce samolotem nie wspominając. W grę wchodzi tylko samochód.
  • Swoje rzeczy trzeba mieć na oku – zwłaszcza słuchawki. Nie pilnujesz, nie masz. Młody jest bezwzględny i chomikuje każdą parę, jaką znajdzie. Kiedyś jeszcze rutynowo po szkole włamywał mi się do pokoju i robił remanent. Z reguły niczego konkretnego nie szukał, chyba tylko chciał utrudnić mi życie koniecznością codziennych porządków. Teraz już mu przeszło, ale bez pilnowania słuchawek się nie obejdzie.

Myślę, że dzieci z autyzmem mają ze sobą dużo wspólnego, a jednak każde z nich jest inne na swój sposób.
Jakie różnice pomiędzy życiem Waszym a życiem Waszych znajomych zauważyliście Wy?
Czy jest coś szczególnego, co wybija się na pierwszy plan, czy może nie przywiązujecie do tego uwagi i nie koncentrujecie się na tym?

Może Ci się również spodoba

4 komentarze

  1. Agnieszka pisze:

    hej, ja mam bliźniaki, porównanie jeden do jednego na każdym etapie życia 🙂 Ad 1. głośno jest zawsze, gdy są dzieci, jeśli jest cicho to coś jest nie tak 🙂 Właściwie głośno jest zawsze, gdy jest kilkoro ludzi, wystarczy iść do pierwszej lepszej kawiarni, knajpy i próbować cicho porozmawiać 🙂 jest hałas, jest zabawa 🙂
    Ad. 2 wakacje to pełnia szczęścia, robimy co chcemy i gdzie chcemy, zamki, kąpieliska, wycieczki, świeże owoce i katharsis po licznych terapiach.
    Ad.3 rzeczy przemieszczają się każdemu domownikowi za sprawą najczęściej matki wiecznie sprzątającej, czyli mnie 🙂

    Myślę, że demonizowanie życia z dzieckiem z ASD wiąże się z tym, że ludzie wyobrażają sobie, że dziecko neurotypowe siedzi cicho, samo się bawi, słucha każdego polecenia i nie wymaga najmniejszej uwagi. W naszym przypadku (trójka dzieci) każda decyzja to kompromis, ścieranie się priorytetów, a synkowi z ASD jest najczęściej trudno przekonać do swoich racji i się podporządkowuje, właściwie jest mu wszystko jedno, czy idziemy oglądać suknie księżniczek, czy zbroje rycerskie, więc jest najmniej inwazyjny i “najłatwiejszy w obsłudze”.
    Pozdrawiam.

    • autyzmsoft.pl pisze:

      Cześć!
      U nas też jak jest cicho, to znak, że coś się dzieje 🙂 Niekoniecznie niedobrego, wczoraj złapałam Marcina na… czytaniu w skupieniu gazetek promocyjnych z supermarketu i poprawianiu zszywaczy, którymi były spięte 🙂 Marcin nie przekonuje nas do niczego, właściwie to nie do końca jesteśmy pewni, czy rozumie, co to znaczy “przekonać kogoś do swojej decyzji”. Po prostu gada, gdzie to by mnie chciał zabrać (ostatnio mówi o kinie) i cieszy się z każdej możliwości aktywności, która mu się nadarza 🙂
      Pozdrawiam 🙂

  2. autyzmsoft.pl pisze:

    Cześć! Super, że napisałaś.
    Jak byłam mniejsza, to bardzo mnie dziwiło, że wszystkie dzieci z autyzmem są od siebie tak różne i zastanawiałam się, dlaczego w takim razie “wrzuca się je do jednego worka” 🙂 Teraz jednak widzę cechy wspólne i trochę mi z tym lepiej, bo zawsze mogę się z kimś identyfikować i przez to czuję, że nie jestem sama 🙂
    Pozdrawiam serdecznie 🙂

  3. Katarzyna pisze:

    Witam, jestem mama 6 cio letniego chlopca autystycznego. Porownanie (wole okreslenie ze ‘zwykle rozwijajacym sie’ dzieckiem 🙂 ) mam ‘pod nosem’ bo jestem rowniez mama 14 letniej dziewczynki. Zauwazam, ze gdy moj synek bardzo sie czyms cieszy, a moze to byc cokolwiek, wydaje z siebie rozne nieartukulowane dzwieki, podskakuje, nie zwazajac na okolicznosci, nie dba specjalnie o kontakt ani z doroslymi ani z dziecmi, bardzo dobrze bawi sie sam od czasu do czasu przychodzi tylko sie ‘pochwalic’, podzielic ta swoja radoscia ze mna. Z czasem zdarza sie to coraz rzadziej. Nie lubi zorganizowanych grupowo zajec, nie dba o wspolzawodnictwo, szybko frustruje sie gdy cos mu sie nie udaje lub gdy ktos mu czegos odmawia. Jesli nie chce czegos zrobic trzeba odczekac chwile az to ‘strawi’ i sprobowac ponownie. Jesli ktos naciska odnosi to odwrotny skutek. Pokazanie mu zlosci, czy zdenerwowania, wynikajacego z jego odmowy rowniez nie przynosi nic dobrego. Jego poczucie zagrozenia wynika wylacznie z doswiadczenia. Np wie, ze moze sie czyms oparzyc jesli sie oparzy a nie rozumie jesli sie mu tlumaczy ze nie moze wybiegac na ulice – nie rozumie konsekwencji, ktore mozna wytlumaczyc zwykle rozwijajacemu sie dziecku. Znam kilka rodzin z dziecmi autystycznymi. Oczywiscie dzieci z autyzmem maja pewne cechy wspolne ale spektrum autyzmu jest bardzo szerokie. I np w grupie czworga dzieci ze spektrum dwie beda wykazywaly jakies cechy wspolne a pozostale dwie moga wykazywac podobne a nie takie same cechy plus po jednej kompletnie innej. Ufff zamotalam troche ale tak to mniej wiecej jest. Pozdrawiam serdecznie

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *