Co nowego u nas?


Nastała sesja, a wraz z nią ochota na robienie wszystkiego, co zaniedbywałam dotychczas – tylko po to, żeby jak najbardziej odwlec w czasie naukę do kolokwiów i egzaminów. Plus dla autyzmsoftu, witam z powrotem 😉

Ten semestr zdecydowanie nie należy do przyjemnych. Zrobiło się bardzo mocno kognitywistycznie, a co za tym idzie – jak dla mnie – okropnie nudno. Jestem coraz bardziej zmęczona wybranym przez siebie kierunkiem i prawie pewna, że nie była to najlepsza decyzja. Zdałam już filozofię i statystykę, czyli to, co przyjemne już za mną. Teraz czas na anatomię układu nerwowego, logikę i dyspozycję poznawczą. No i angielski, ale tym akurat nie ma co się martwić.

Marcin ma ferie i robi się coraz bardziej nieznośny. Najchętniej 24/7 „oglądałby telewizję” (w cudzysłowiu, bo wcale jej nie ogląda, najczęściej biega po mieszkaniu, mówiąc do siebie różne dziwne rzeczy, a telewizor gra w tle. I nie można go wyłączyć, bo po 30 sekundach Młody znowu go włącza). Trudno go zapędzić do czytania książek, zresztą my też nie mamy czasu ani siły, kiedy wracamy po długim dniu do domu. Mama cały dzień z nim jest i też już nie ma siły po tych kilkunastu godzinach opieki 1:2 (nad Marcinem i psem). W związku z tym uczę się w wiecznym chaosie, przy szczekającym psie i przy Marcinie opowiadającym reklamy sobie i wszystkim dookoła Dobrze, że nie zainspirowała go reklama Jogobelli, bo chyba bym dostała na głowę… jeśli nie wiecie o co chodzi, obejrzyjcie filmik poniżej.

Swoją drogą, Marcin nieźle się z tymi feriami ustawił. Tydzień przed, w poniedziałek, dopadła go jelitówka i do piątku został w domu (chociaż tak naprawdę od środy już nic mu nie było). Tym samym ma 3 tygodnie wakacji od szkoły, na której wspomnienie reaguje bardzo żywo, krzycząc „NIE CHCĘ!”. Dobrze, że tylko przed pójściem do szkoły marudzi, w samej szkole podobno nie narzeka 😉

Wczoraj o 22 Młody włączył sobie pozytywki. Szał, dyskoteka i w ogóle. Mama żartuje, że jego pokój przypomina pokój dwulatka, bo jest pełen zabawek dla dzieciaków w tym wieku. Wiecie, żółty księżyc z IKEI nad łóżkiem, na półkach pełno gier (to moje, jeszcze z podstawówki, on się nimi zupełnie nie interesuje), puzzli (czasem coś poukłada, jeśli go do tego zachęcimy), pozytywek i „gadających” książeczek (jego ulubione). Nic nie wskazuje na to, żeby nagle zainteresował się stopami pierwiastków czy metodami wydobywania węgla albo fizyką teoretyczną… Ciekawe, że z tych autystycznych fiksacji dostały się nam tak naprawdę tylko stymulacje słuchowe w przeróżnej formie.

Czasem sobie myślę, że Marcin już na zawsze będzie takim wyrośniętym przedszkolakiem. Nawet bardzo wyrośniętym, bo ma już 1,9m wzrostu, ale wciąż, kiedy się uśmiecha, robi do nas takie same słodkie oczka jak wtedy, kiedy był maluchem. Najsłodszy uśmiech serwuje nam zawsze, kiedy ma w planach być niegrzeczny 😀

A co u Was? Jak spędzacie ferie zimowe? Jedziecie gdzieś odpocząć z rodziną, czy może zostajecie w domu i staracie się zorganizować jakoś czas wolny dzieciom, kiedy Wy idziecie do pracy? Macie jakiś pomysł, jak moglibyśmy „zaciągnąć” Marcina do nauki tak, żebyśmy i my przy tym odetchnęli na chwilę? Jak Wy radzicie sobie z niechęcią dzieci autystycznych do nauki (zakładając, że każdemu kiedyś się nie chce)?

Piszcie koniecznie 🙂

 

Może Ci się również spodoba

4 komentarze

  1. Ania pisze:

    Dziękuję ci, siostro Marcina, za twoje posty. Między moimi synkami również jest 1,5 roku różnicy i młodszy ma autyzm. Twoje wpisy pomagają mi zrozumieć to, jak starszy odbiera brata i jakich błędów mogę uniknąć jako matka. Póki co obaj są malutcy, więc tym lepiej że właśnie teraz trafiłam na twój blog.
    Pozdrawiam serdecznie

  2. juniora pisze:

    Ten związek zamiłowania dzieci autystycznych do multimediów według mnie jest kluczowy.
    Pozdrawiam i życzę dużo sił!

  3. Agnieszka pisze:

    hej, a może pozwolić Marcinowi spełniać się muzycznie, skoro ma w tym talent to po co szukać innego. Programiki do pisania/komponowania muzyki, jakieś Finale, które zapisuje nutami to co się gra i odwrotnie, w Finale można grać przez wybrany instrument to co zapisano nutami… muzyka może to jego droga, jego fun? Pozdrawiam serdecznie

    • autyzmsoft.pl pisze:

      Hej,
      Marcin już kilka lat temu zaczął swoje “muzykowanie” – tata pisał kiedyś na blogu o graniu na pianinie i występach Marcina na różnych festiwalach. Niestety, jeśli tata nie siada z nim do nauki, to Marcin sam z siebie do tworzenia muzyki się nie garnie (no i nie zna nut, dotychczas uczono go metodą “naciśnij tu”).
      W kwestii programów – problem polega na tym, że obsługę elektroniki Marcin ma w małym palcu i jeśli coś mu się nie podoba, to po prostu to wyłącza. Finale nie znam, spróbujemy, może akurat tego nie wyłączy 😉 Dam znać, jeśli coś z tego będzie.
      Pozdrawiam,
      Gosia

Pozostaw odpowiedź autyzmsoft.pl Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *